Praca magisterska o funduszach inwestycyjnych

5/5 - (2 votes)

Aktywa każdego funduszu inwestycyjnego są rejestrowane i przechowywane przez podmiot niezależny od towarzystwa zarządzającego funduszem tzn. depozytariusza. Depozytariuszem może być tylko bank z siedzibą na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, posiadający fundusze własne w wysokości, co najmniej 100 mln zł albo Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych S.A. Wybór depozytariusza przez fundusz zatwierdza Komisja Papierów Wartościowych i Giełd.

Do podstawowych obowiązków depozytariusza należy przede wszystkim prowadzenie rejestru aktywów funduszu inwestycyjnego oraz kontrolowanie na bieżąco prawidłowości zarządzania funduszem. Zadaniami depozytariusza są także: zapewnienie, aby odkupywanie jednostek uczestnictwa lub wykupywanie certyfikatów inwestycyjnych odbywało się zgodnie z przepisami prawa i statutem funduszu inwestycyjnego; zapewnienie, aby rozliczanie umów dotyczących aktywów funduszu inwestycyjnego następowało bez nieuzasadnionego opóźnienia; zapewnienie, aby wartość netto aktywów funduszu inwestycyjnego i wartość jednostki uczestnictwa była obliczana zgodnie z przepisami prawa i statutem funduszu inwestycyjnego; zapewnienie, aby dochody funduszu inwestycyjnego były wykorzystywane w sposób zgodny z przepisami prawa i ze statutem funduszu.

Jeżeli depozytariusz stwierdzi, że fundusz prowadzi działalność z naruszeniem prawa lub nie uwzględnia należycie interesów uczestników funduszu, ma obowiązek niezwłocznie powiadomić o tym Komisję.

Ponadto ustawa nałożyła na depozytariusza bardzo ważny z punktu widzenia interesów uczestników funduszu obowiązek, jakim jest występowanie, w imieniu uczestników funduszu, na drogę sądową z powództwem przeciwko towarzystwu z tytułu szkody spowodowanej niewykonaniem lub nienależytym wykonaniem obowiązków w zakresie zarządzania funduszem i jego reprezentacji. [1]

Agent transferowy jest to instytucja, która prowadzi rejestry uczestników funduszu, dla funduszy inwestycyjnych otwartych i specjalistycznych otwartych. Instytucje takie istnieją na rynkach rozwiniętych (np. w Stanach Zjednoczonych) i zostały utworzone również w Polsce. Ustawa o funduszach inwestycyjnych usankcjonowała istniejącą praktykę i wprowadziła do prawa polskiego pojęcie “podmiotu prowadzącego na zlecenie funduszu rejestry uczestników funduszu”. Jednakże w ustawie nie został określony zakres czynności tego podmiotu.

Zakres czynności wykonywanych przez agenta transferowego wynika, zatem bezpośrednio z zapotrzebowania rynku. Podstawowym zadaniem agenta transferowego jest prowadzenie rejestru uczestników funduszu i rejestrowanie zmian posiadania jednostek w tym rejestrze. W ramach wykonywania czynności związanych z prowadzeniem tego rejestru, agent transferowy dokonuje bieżącego uaktualniania salda rejestru, przyjmuje i realizuje dyspozycje uczestników (zmiany danych, przyjmowanie pełnomocnictw), organizuje i przeprowadza obieg dokumentów i środków pieniężnych. Do agenta transferowego należy też utrzymywanie kontaktu z uczestnikami, przekazywanie im potwierdzeń realizacji zleconych dyspozycji i zlecanie przekazywania środków pieniężnych z umorzeń jednostek uczestnictwa.[2]

Zakres czynności wykonywanych przez agenta transferowego zwykle jest opisywany w statutach funduszy. Ponadto rozporządzenie w sprawie prospektu informacyjnego wymaga opisania takiego podmiotu w udostępnianym przez fundusz uczestnikom prospekcie informacyjnym.

W proces dystrybucji jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych otwartych i specjalistycznych otwartych może być zaangażowanych kilka podmiotów. Zgodnie z ustawą o funduszach inwestycyjnych fundusz inwestycyjny otwarty zbywa swoje jednostki uczestnictwa bezpośrednio, za pośrednictwem domu maklerskiego albo podmiotu, który uzyskał zgodę Komisji na pośredniczenie w zbywaniu i odkupywaniu jednostek uczestnictwa.

W chwili obecnej możliwa jest także dystrybucja jednostek uczestnictwa za pośrednictwem osób fizycznych, które są związane z towarzystwem funduszy inwestycyjnych z domem maklerskim lub podmiotem, który uzyskał zgodę Komisji na dystrybucję jednostek uczestnictwa odpowiednią umową zlecenia.

W celu ochrony uczestników funduszy przed nieuczciwymi pośrednikami w ustawie został określony warunek, że osoby te nie mogą przyjmować od inwestorów wpłat na nabycie jednostek uczestnictwa oraz otrzymywać i przekazywać wypłat z tytułu ich odkupienia.[3]

Ponadto zgodnie z ustawą za nieprawidłowe działania tych osób ponoszą odpowiedzialność administracyjnoprawną jak za działania własne podmioty, które wydały zlecenie dystrybucji jednostek uczestnictwa: towarzystwo, dom maklerski albo podmiot, który uzyskał zgodę Komisji na dystrybucję jednostek uczestnictwa.[4]


[1] por. M. Dyl, Fundusze inwestycyjne. Zasady funkcjonowania, Warszawa 2001, s. 98-111

[2] por. J. Socha, Rynek papierów wartościowych w Polsce, Warszawa 2003, s. 224-226

[3] Ibidem

[4] Z. Wilmowska, Fundusze inwestycyjne na polskim rynku, Warszawa 2001, s. 33

Fundusze inwestycyjne w Polsce i na świecie

5/5 - (1 vote)

podrozdział pracy magisterskiej z finansów o funduszach inwestycyjnych

Rozwój instytucji wspólnego inwestowania został zapoczątkowany w Wielkiej Brytanii, gdzie w 1860 r. powstało pierwsze nowoczesne towarzystwo inwestycyjne. Proces ten został jednak zahamowany pod koniec XIX w., do czego przyczynił się brak odpowiednich regulacji i nadmierna skłonność do krótkoterminowych, ryzykownych spekulacji. Zainteresowanie funduszami inwestycyjnymi powróciło dopiero w latach dwudziestych XX w. Dzięki wprowadzonym wówczas zmianom w organizacji i zasadach działania funduszy inwestycyjnych instytucje te zdołały oprzeć się kolejnym załamaniom gospodarczym i dekoniunkturze giełdowej, w tym wielkiemu kryzysowi zapoczątkowanemu w 1929 roku.

Największą popularność fundusze inwestycyjne zdobyły w Stanach Zjednoczonych. Na rynku amerykańskim rozwój tych instytucji zapoczątkowało utworzenie w 1904 r. pierwszego funduszu zamkniętego, zaś pierwszy fundusz otwarty (mutual fund) został założony w roku 1924. U progu wielkiego kryzysu na rynku amerykańskim działało już 400 funduszy, a łączna wartość ich aktywów osiągnęła 3 mld dolarów. Dalszy szybki rozwój nastąpił w latach II wojny światowej oraz po jej zakończeniu.

Długotrwała dekoniunktura giełdowa lat siedemdziesiątych sprzyjała rozwojowi funduszy rynku pieniężnego. Dzięki wysokiej rentowności fundusze rynku pieniężnego z powodzeniem konkurowały z lokatami bankowymi, a ich sukces rynkowy przyczynił się do powstania innych typów funduszy specjalizujących się w instrumentach dłużnych. Bezprecedensowy rozwój funduszy inwestycyjnych nastąpił w latach dziewięćdziesiątych. W 1990 r. wartość aktywów amerykańskich funduszy inwestycyjnych wynosiła 1,1 bln dolarów, zaś na koniec 1999 roku osiągnęła już 6,8 bln dolarów.

Przez długi czas instytucje wspólnego inwestowania były domeną anglo-amerykańską. W krajach europejskich oraz w Japonii do II wojny światowej długoterminowym lokowaniem środków zajmowały się przede wszystkim banki. Proces rozwoju funduszy inwestycyjnych w tych krajach uległ przyspieszeniu dopiero w latach pięćdziesiątych XX w. Według danych Europejskiej Federacji Towarzystw i Funduszy Inwestycyjnych (FEFSI), liczba działających funduszy inwestycyjnych w połowie 1999 roku wynosiła 20484 w krajach europejskich, 7481 w USA oraz 4155 w Japonii. Wartość aktywów zgromadzonych przez wszystkie fundusze inwestycyjne na świecie wynosiła 9,7 bln euro, z czego 5,9 bln euro przypadało na fundusze działające w Stanach Zjednoczonych (61%), 2,6 bln euro (29%) na fundusze europejskie, zaś 0,4 bln euro (4,3%) na fundusze japońskie. [1]

Powstawanie w Polsce instytucji wspólnego inwestowania stało się możliwe od chwili wejścia w życie ustawy z dnia 22 marca 1991 r. Prawo o publicznym obrocie papierami wartościowymi i funduszach powierniczych. Pierwszy fundusz powierniczy zrównoważony rozpoczął działalność w lipcu 1992 r. W okresie trzech początkowych lat był on jedyną tego typu instytucją w Polsce. Szybkiemu przyrostowi jego aktywów sprzyjała wielka hossa na warszawskiej giełdzie, jaka miała miejsce w latach 1993-1994. W szczytowym okresie hossy wartość aktywów pierwszego funduszu powierniczego przekroczyła 2 mld zł. Następne fundusze powstały w 1995 r. – powstał wówczas kolejny fundusz zrównoważony oraz pierwsze fundusze akcji i obligacji.

Rozwój rynku nabrał tempa w latach 1997-1999, gdy corocznie powstawało kilkanaście nowych funduszy. Ważny dla rozwoju rynku był zwłaszcza 1998 r., gdy weszła w życie ustawa o funduszach inwestycyjnych. W miejsce dotychczasowych funduszy powierniczych nowa ustawa wprowadziła pojęcie otwartego funduszu inwestycyjnego, nadając mu na wzór amerykański osobowość prawną. Ustawa wprowadziła też dwa nowe typy funduszy, zamknięte i mieszane, a także fundusze specjalistyczne jako szczególną formę funduszu otwartego. Towarzystwa funduszy powierniczych zobowiązano do przekształcenia się w towarzystwa funduszy inwestycyjnych, a fundusze powiernicze – w otwarte fundusze inwestycyjne (proces przekształceń został zakończony na początku 2000 r.).

W 2002 roku wzrosła atrakcyjność alternatywnych form oszczędzania. Największą popularnością cieszyły się fundusze inwestycyjne. Suma aktywów netto funduszy zwiększyła się z 12,1 mld PLN w końcu 2001 r. do 22,8 mld PLN w końcu 2002 r. Był to największy roczny przyrost aktywów netto (o 10,7 mld PLN). Tak duża skala przyrostu aktywów funduszy inwestycyjnych spowodowała znaczną poprawę wskaźników opisujących stan tego segmentu rynku finansowego. Relacja aktywów netto funduszy do PKB wzrosła blisko dwukrotnie z poziomu 1,6% do 2,96%. Wielkość zgromadzonych aktywów w stosunku do depozytów gospodarstw domowych zwiększyła się z 5,95% do 11,62%. Natomiast relacja aktywów funduszy do kapitalizacji GPW w Warszawie wzrosła z 11,93% do 20,59%. Pomimo tak dynamicznego przyrostu aktywów ich wartość w przeliczeniu na jednego mieszkańca wyniosła w końcu ubiegłego roku tylko 142 USD. Wynik ten nadal ustępuje nie tylko krajom rozwiniętym, ale również państwom o zbliżonym poziomie rozwoju gospodarczego. Różnica ta świadczy o ogromnym potencjale rozwoju rynku funduszy inwestycyjnych w Polsce w przyszłości.

Tendencja wzrostowa utrzymuje się także w 2003 r. Na koniec czerwca 2003 roku na naszym rynku działało aktywnie 16 Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych, które zarządzały łącznie 119 funduszami. Wśród nich 28 funduszami akcji, 27 funduszami obligacji, 30 funduszami zrównoważonymi, 22 rynku pieniężnego i 12 funduszami zamkniętymi i mieszanymi. Łączna wartość aktywów funduszy inwestycyjnych na koniec czerwca 2003 r. wynosiła 31 500,29 mln PLN, co oznacza, że w czerwcu do funduszy wpłynęło nieco poniżej 2 miliardów PLN. Od początku 2003 r. fundusze inwestycyjne zanotowały wzrost wielkości aktywów netto o 38,36%. Wielkości te wskazują, że już w połowie 2003 r. zostały zrealizowane prognozy mówiące o wzroście rynku funduszy inwestycyjnych w Polsce do wielkości 31 mld PLN na koniec 2003 r. [2]

Jest to jedynie krótki rys historyczny. Chciałem jednak powyższe fakty w tym miejscu przedstawić, niejako dopełniając problematykę rozwijaną przeze mnie na tym etapie mojej pracy. Szerzej, bowiem o rozwoju rynku funduszy inwestycyjnych Polsce opowiem w rozdziale ostatnim. Szczególnie położę tam nacisk na ostatnie lata prezentując jednocześnie wyniki funduszy inwestycyjnych Polsce w celu zobrazowania wpływu struktury aktywów na efektywność.


[1] por. T. Publicewicz „Fundusze inwestycyjne na świecie” Warszawa 2003

[2] Ibidem

Lokowanie środków w fundusz inwestycyjny

5/5 - (1 vote)

podrozdział pracy magisterskiej z finansów o funduszach inwestycyjnych

Zasadą jest, że wpłaty do funduszu inwestycyjnego dokonywane są w formie finansowej (artykuł 6c ust. 2 ustawy o funduszach). Chodzi tu jednak o rozumiane szeroko środki pieniężne – czyli nie tylko wpłaty gotówką, lecz także w formie bezgotówkowej (np. przelewem bankowym).

Do funduszu inwestycyjnego mogą być także wniesione:

  • papiery wartościowe dopuszczone do publicznego obrotu – jeżeli statut funduszu tak stanowi, lub
  • papiery wartościowe niedopuszczone do publicznego obrotu lub udziały w spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością – jeżeli ustawa oraz statut funduszu tak stanowią.[1]

Przy wnoszeniu do funduszu papierów wartościowych dopuszczonych do publicznego obrotu wyłączony został przymus rynku regulowanego. W tym zakresie można domniemywać, że transakcja taka stanowi wyjątek w dokonywaniu czynności prawnej poza rynkiem regulowanym; przy odmiennej wykładni sytuacja ta, nie mieszcząc się w ramach wyjątków od przymusu rynku regulowanego przewidzianych w art. 89 ustawy o publicznym obrocie, nie mogłaby mieć miejsca.

Obecnie możliwość wnoszenia papierów wartościowych znajdujących się w obrocie publicznym ma odzwierciedlenie normatywne tylko w jednym przypadku, o znaczeniu historycznym. Sytuację taką przewiduje artykuł 150 ustawy o funduszach, dopuszczający – w funduszach inwestycyjnych otwartych oraz specjalistycznych otwartych – nabycie jednostek uczestnictwa poprzez dokonywanie wpłat powszechnymi świadectwami udziałowymi. Rozwiązanie takie zostało przyjęte zarówno w celu zwiększenia obrotu, jak i zmniejszenia kosztów dematerializacji tych świadectw.[2]


[1] Por. Ustawa z dnia 28 sierpnia 1997 r. o funduszach inwestycyjnych (Dz.U. 1997 nr 139 poz. 933)

[2] M. Dyl, Fundusze inwestycyjne. Zasady funkcjonowania, Warszawa 2001, s. 56

Wpływ podatku progresywnego na podatników

5/5 - (1 vote)

Omawiając wpływ podatku progresywnego na podatników należy również zwrócić uwagę na tzw. „teorię malejącej użyteczności krańcowej dochodów” oraz „teorię zdolności płatniczej”, którym to warto się przyjrzeć bliżej.

Zdaniem zwolenników teorii malejącej użyteczności krańcowej wraz ze wzrostem dochodu jego użyteczność maleje bardziej, niż wzrasta jego wysokość w myśl zasady, że „dla człowieka, który ma większy stosunkowo dochód, pieniądz ma mniejsza wartość”[1]. Jej podstawą jest klasyczna koncepcja użyteczności oparta na dwóch założeniach:

  1. użyteczność rośnie wraz ze wzlotem dochodu;
  2. użyteczność krańcowa maleje wraz ze wzrostem dochodu[2].

Jeżeli pierwsze założenie jest dosyć oczywiste, gdyż, przy innych zmiennych takich samych, każdy woli mieć więcej niż mniej, to drugie wymaga bardziej szczegółowego uzasadnienia. Malejąca krańcowa użyteczność oznacza, iż satysfakcja z czerpania dodatkowej jednostki dochodu jest tym mniejsza, im wyższy jest ten dochód. Zatem zabranie części dochodu osobie bogatszej dostarczenie jej osobnie biedniejszej powinno powodować większy wzrost użyteczności u osoby biedniejszej niż stratę u osoby bogatszej[3].

Najczęściej uzasadnia się tę teorię przykładem odnoszącym się do potrzeb najbardziej intensywnych. Podatnik o najniższym dochodzie, przeznacza w całości ten dochód na zaspokojenie podstawowych potrzeb żywnościowych, ubraniowych i mieszkaniowych. Dotkliwiej odczuwa on zwiększenie podatku o jednej punkt procentowy, niż podatnik, który na żywotność wydaje tylko ułamek swojego dochodu, przeznaczając pozostałe jego części na konsumpcję towarów luksusowych i zwiększanie oszczędność. Zwolennicy progresji podatkowej operują przykładem, który, po pierwsze, może być prawdziwy jedynie w odniesieniu do rzeczywiście najuboższych warstw społeczeństwa, które oni sami przecież najpierw opodatkowali, a po drugie, tylko w przypadku zwiększania podatków, a nie ich zmniejszania. Teoria malejącej użyteczności krańcowej może więc równie dobrze działać na odwrót[4].

Skoro dla zamożnych, po przekroczeniu pewnego poziomu dalszy jego wzrost ma mniejsze znaczenie, to dla osób biednych dodatkowy dochód, nawet w mniejszej wysokości bezwzględnej, powinien mieć większe znaczenie i większą wartość relatywna. Jeżeli zatem zmniejszenie podatku o taki sam procent dla ubogich i bogatych oznaczać ma, jak to dramatycznie podkreślają zwolennicy progresji podatkowej, większą wysokość zysku w liczbach bezwzględnych dla bogatych, to przecież dla osób biednych te mniejsze zyski bezwzględne mają większa wartość w stosunku do ich zdolności konsumpcyjnej. Nie wiedzieć czemu ta druga strona „medalu” nie jest w ogóle brana pod uwagę w dyskusjach podatkowych przez zwolenników teorii malejącej użyteczności krańcowej. Pewnie dlatego, że gdy patrzymy od drugiej strony, widzimy rosnąca użyteczność dochodów [5].

Artur Gawiński zwrócił dodatkowo uwagę, że w gruncie rzeczy nie ma potrzeby polemizować ze zwolennikami progresywnego opodatkowania, powołującymi się na teorie malejącej krańcowej. Jego zdaniem „uzasadnienie progresji malejącą krańcową użytecznością jest błędne od strony teorii ekonomii. Malejąca krańcowa użyteczność jest warunkiem za słabym, aby można było wysnuwać o systemie podatkowym. Potrzebne są dalsze założenia, w dużej mierze niemierzalne i nieintuicyjne. Generalnie rzecz biorąc, malejąca krańcowa użyteczność może co najwyżej przemawiać za ogólną zasadą, że bogatszy powinien płacić więcej w wartościach absolutnych. Nie można z niej natomiast wysnuć wniosku, czy na przykład proporcjonalny podatek, za słabo, obciąża bogatsze osoby

Inna koncepcja na rzecz progresji podatkowej jest teoria „zdolności płatniczej obywateli”, która jest łączona z teorią „równej ofiary” autorstwa J.S. Milla. Zgodnie z tą teorią na wysokość zobowiązań podatkowych nie mogą mieć wpływu osobiste korzyści zobowiązań podatkowych podatnika, lecz jego zdolność do ponoszenia finansowego ciężaru utrzymania państwa. W praktyce oznacza to, że radzący, nakładając podatki, mogą kierować się prosta dyrektywą: zedrzeć z obywateli, ile się, byle nie doszło do rewolucji. W związku z tym, podwyższanie o kilka procent stawki podatkowej dla niewielkiego procentu obywateli jest dla państwa bezpieczne, nie grozi bowiem rewolucja. Grozi jednak zastojem ekonomicznym, o czym przekonało się wiele państw w latach 70. Postępu gospodarczego nie tworzą bowiem ani politycy, ani emeryci, ani pracownicy deficytowych branż i zakładów, lecz przedsiębiorcy i menedżerowie. System podatkowy musi więc być tak skonstruowany, aby „chciało im się chcąc”. Nie może tłumić ich kreatywności, zniechęcać do ciężkiej pracy, która nie przynosi efektów proporcjonalnych do wzmożonego wysiłku, ani zmuszać ich do stosowania sztucznych zabiegów w celu zminimalizowania obciążeń podatkowych[6].

Warto również zwrócić uwagę na kształtowanie się postaw wobec płacenia podatków. Według przeprowadzonego badania przez ośrodek badań CBOS w 2016 roku, Polacy niezmiennie od lat w większości opowiadają się za progresywnym opodatkowaniem dochodów. Obecnie 66%, a więc dwie trzecie ankietowanych uważa, że osoby dużo zarabiające powinny płacić wyższy procent podatku od swoich dochodów niż te, które zarabiają mało. Prawie jedna czwarta ankietowanych, a więc 24% jest zdania, że wszyscy, niezależnie od tego, ile zarabiają, powinni płacić jednakowy procent podatku od swoich dochodów. Uwzględniając jednak dłuższą perspektywę można zauważyć, że w ciągu ostatniego dziesięciolecia przybyło zwolenników liniowego opodatkowania dochodów[7].

Na tle tego badania bardzo ciekawie jednak prezentują się wyniki badań przeprowadzonych przez Estymator w kwietniu 2003 roku na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 1000 osób. Na pytanie bezpośrednie, jaki system podatkowy jest najwłaściwszy 49,3% respondentów odpowiedziało, że progresywny, a 41,9%, że proporcjonalny[8].

Wykres 3: Jaki podatek od dochodów osobistych jest najwłaściwszy?

Źródło: R. Gwiazdowski, A nie mówiłem, dz. cyt., s. 209

Z kolei na zadanie pytanie o ile powinna być większa kwota podatku przy dwa razy wyższych dochodach, aż 73,3% respondentów odpowiedziało, że dwukrotnie, a tylko 1,4%, że trzykrotnie wyższa. Natomiast 26%, respondentów uznało zaś, że powinna być taka sama.

Wykres 4: Ile razy większa kwota podatku przy dwa razy większych dochodach?

Źródło: R. Gwiazdowski, A nie mówiłem, dz. cyt., s. 209

Natomiast na pytanie o ile powinna być większa kwota podatku przy trzy razy wyższych dochodach, 55,8%, respondentów odpowiedziało, że trzytonie, 14,9%, ze dwukolnie i tylko 1,4%, że czterokrotnie, 17%, respondentów uznało, że powinna to być kwota taka sama.

Wykres 5: Ile razy większa kwota podatku przy trzy razy większych dochodach?

Źródło: R. Gwiazdowski, A nie mówiłem, dz. cyt., s. 210

Przedstawione powyżej wyniki badań pokazują jednak, że pośrednio zdecydowana większość społeczeństwa opowiada się za proporcjonalnością opodatkowania. Wszystko zależy od tego jak skonstruujemy zadawane w badaniu pytane.

Podsumowując rozważania dotyczące progresywnego podatku dochodowego możemy stwierdzić, że do kręgu jego zwolenników można zaliczyć:

  • Zawsze aktualną kasę polityczną;
  • Populistów z każdej stromy sceny politycznej zabieganych o głosy wyborców za pomocą haseł ideologicznych sprzed stulecia;
  • Urzędników, dla których im bardziej skomplikowany jest system podatkowy, tym lepszy, gdyż daje im większe możliwości dowolnej interpretacji przepisów i podejmowania arbitralnych decyzji;
  • Loby wydawnicze żyjące w wydawania wciąż nowych książek o tych samych podatkach;
  • Doradców podatkowych, którzy co chwila przesiadują się z foteli ministerialnych na fotele doradców, a są potrzebni podatnikom nierozumiejącym obowiązujących przepisów;
  • Beneficjantów systemu ulg podatkowych, dla których wykorzystywane tych ulg jest jedyna rajcą bytu[9].

Jak pisał Frank Chodorov: „Podatek dochodowy i spadkowy napuszają własność prywatną i ty różnią się zasadniczo od wszystkich innych podatków. Rząd mówi obywatelowi mniej więcej tak: Twoje zarobki nie należą wyłącznie do Ciebie, mam do nich równe prawo, a nawet moje prawo ma pierwszeństwo przed Twoim; pozwolę ci zatrzymać część zarobków, ponieważ uznaję twoje potrzeby, ale nie twe prawa – do mnie tylko należy decyzja ile ci ich pozostawię”[10]. Nie ma w tym żadnej przesady, wystarczy przyjrzeć się zeznaniu, które składa się pod rygorem prawnym, a zobaczymy, że rząd arbitralnie uznaje wysokość dochodu, który ma na własne potrzeby, na potrzeby zawodowe, na utrzymanie rodziny, na wydatki medyczne itd. Po określeniu gestem szczodrości kwot wolnych od opodatkowania, rząd decyduje, jaki procent reszty wypracowanego dochodu może sobie zawłaszczyć. Kwota zarobków, którą może podatnik się cieszyć, zależy od potrzeb rządu i nie ma się tu nic do powiedzenia[11].

Ocena wpływu podatków na gospodarkę oraz zachowania podatnika nie jest jednoznaczna. Zasadniczo zależy od podejścia i szkoły reprezentowanej przez poszczególnych ekonomistów, polityków, czy socjologów. Progresywny podatek dochodowy jest pozytywnie oceniany jedynie w modelu keynesowskim. Zwolennicy interwencjonizmu akcentują znaczenie szkód do jakich może doprowadzić zmniejszenie dochodów podatkowych. Ograniczenie zakresu i/lub jakości oferowanych dóbr publicznych pogorsza warunki działania przedsiębiorców i pośrednio przyczynia się do spowolnienia rozwoju gospodarki narodowej. Z kolei według zwolenników szkoły liberalnej obniżenie podatków stymuluje wzrost gospodarczy, podbudza wzrost sprzedaży, produkcji, zatrudnienia oraz sprzyja pozytywnie na zachowania podatników[12].

Należy również pamiętać, że poszczególne podatki nawzajem na siebie oddziałują. Dlatego w zapale reformatorskim należy pamiętać o „teorii okrężnej przyczynowości”, której twórcą był Karl Gunnar Myrdal. Zgodnie z jej podstawowymi założeniami łańcuch przyczynowo-skutkowy różnych wydarzeń jest spięty w koło, co upodabnia go do cybernetycznych lub biologicznych modeli sprężeń zwrotnych, które powodują, że jakaś sytuacja lub zdarzenie mogą być zarazem przyczyną samych siebie. Taki układ okrężny nie może być istotnie zmieniony za pomocą punktowych reform jednoczynnikowych, których wprowadzenie może doprowadzić do kumulacji innych elementów negatywnych wpływających zwrotnie na siebie. Szansę na sukces ma tylko strategia polegająca na jedoczesnym lub przynajmniej skoordynowanym odziaływaniu na wszystkie elementy zamknięte w kole przyczyn. Taki charakter koła przyczyn ma system podatkowy, dlatego wszelkie zmiany dotyczące konstrukcji podatków, należy rozpatrywać w świetle całego systemu fiskalnego obowiązującego w danym kraju[13].


[1]    R. Rybarski, Nauka Skarbowości, Wolters Kluwer, Warszawa 2015, s. 165

[2]    R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny. Doktrynalne przesłanki, praktyczne konsekwencje, CAS, Warszawa, 2007, s. 343

[3]    Tamże

[4]    R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny…, dz. cyt., s. 343

[5]    Cyt. za: R. Gwiazdowski, Podatek progresywny i proporcjonalny., dz. cyt., s. 345

[6]    R. Gwiazdowski, A nie mówiłem, dz. cyt., s. 234

[7]    Badanie „Postawy wobec płacenia podatków”, CBOS, Warszawa, 2016

[8]    R. Gwiazdowski, A nie mówiłem, dz. cyt., s. 208

[9]    Tamże

[10]   F. Chdorov, O szkodliwości podatku dochodowego, Fijorr Publishing, Warszawa 2005, s. 33

[11]   Tamże

[12]   E. Małecka-Ziembińska, Efektywność fiskalna podatku dochodowego od osób fizycznych w Polsce, Wydawnictwo Uniwersytetu Ekonomicznego z Poznaniu, Poznań 2012, s. 26

[13]   R. Gwiazdowski, A nie mówiłem, dz. cyt., s. 240